WPS0361
Nowy produkt
Robert Gmiterek wyruszył w niezwykłą podróż nie tylko po malowniczej okolicy, którą uwiecznił na fotografiach, ale także w wędrówkę w głąb siebie. Uczucia, myśli, zainspirowane tymi widokami przelał na papier, tworząc współgrające ze sobą teksty i obrazy.
Autor | Robert Gmiterek |
ISBN | 978-83-8119-411-2 |
Wydawnictwo | Psychoskok |
Rok wydania | 2019 |
Oprawa | Miękka |
Liczba stron | 104 |
Format | 165x235 |
Wysyłamy w: | Wysyłka po premierze |
Piękne zdjęcia prezentujące niezwykłe krajobrazy i widoki wzgórz Roztocza oraz niezwykle interesujące impresje słowne, do których inspiracją stały się właśnie te obrazy. Robert Gmiterek wyruszył w niezwykłą podróż nie tylko po malowniczej okolicy, którą uwiecznił na fotografiach, ale także w wędrówkę w głąb siebie. Uczucia, myśli, zainspirowane tymi widokami przelał na papier, tworząc współgrające ze sobą teksty i obrazy.
To książka przesycona głębokimi przemyśleniami, gdzie sen i rzeczywistość wraz z historią tworzą nierozerwalną całość. Przydrożny kamień, malownicze wzgórza, wnętrze opuszczonego budynku, fragment drzwi, czarny i biały krzyż, kot na łące, rzeka wyłaniająca się zza drzew, rowerzysta, betonowe bunkry – jakże wiele historii i tajemnic kryją w sobie? Każdy cień, promyk słońca, przechodzień, chmura na niebie ma swój czas, swoje miejsce, swoją chwilę. To historie, które się wydarzyły, dzieją się lub mogą się wydarzyć. Wędrówka przez opuszczone wioski, drogi, przy których wyrastają setki krzyży zapisanych cyrylicą lub łaciną, zapomniane nagrobki, a także wyrastające nowe osady, toczy się życie, gdzie rzeczywistość wyrasta na gruzach historii i wspomnień, bardziej lub mniej świadoma swojej przeszłości, tego co minęło i działo się tu dawniej…
Dokąd zmierzamy tą drogą? Gdzie nas zaprowadzi? Czy zaprowadzi nas do wnętrza siebie? Czy uda nam się odnaleźć szlak i przeżyć w pełni tę podróż do krainy iluminacji, do miejsc niezwykłych, miejsc pogranicza? Czas rozpocząć wędrówkę…
Sen na Kniaziach
Robert Gmiterek człowiek z Roztocza, krainy, gdzie – jak sam mówi – znajduje wszystko, co jest esencją jego życia. Krainy szumów i mgieł. Krainy obrośniętej jak bluszczem historiami Polaków, losami Ukraińców.
„Sen na Kniaziach i inne historie osobiste” (w skrócie „Sen na Kniaziach”) Roberta Gmiterka zainteresował mnie właśnie ze względu na region geograficzny. Niepozornie wyglądająca okładka mieści w swych objęciach zbiór materiałów słowno-fotograficznych z zakątka iluminacji. Otwierając książkę orientujemy się, że na lewych stronach zamieszczono krótki przekaz słowny, a na prawych towarzyszy mu obraz. Czarno-biały. Tylko od nas zależy, czy zaczniemy od słowa czy od kadru. W pierwszej chwili pomyślałam, że o ileż piękniejsze byłyby te zdjęcia, gdyby redaktor zechciał umieścić je tam w kolorze. Jednak zagłębiając się w każdą kolejną historię, nabierałam przekonania, że nic lepszego wydawca nie mógł zrobić. Przecież te fotografie w odcieniach szarości mają jedynie inspirować duszę a nie odzwierciedlać obraz.
Czego możemy się spodziewać po „Śnie na Kniaziach”? Bez wątpienia opowieści rodem z pogranicza słowa i przestrzeni. Gmiterek zaczyna od słów. Sączy i cyzeluje je tak, by malowały czas, plener i historie ludzi. Gdy już przemijająca chwila odciśnie swój wzór na pejzażu z wzgórz i pól, gdy wyłoni się z nich opowieść o kolorach ludzkich emocji, które łączyły pobliskie przysiółki, wówczas opowieść dobiega końca. I wtedy kolej na ciebie, czytelniku, bo przed tobą wybór: albo podpatrujesz tę scenerię dalej – nie obawiaj się, nikt cię nie zauważy – już tylko wg scenariusza własnej wyobraźni, albo podeprzesz się fotografią obok, która podpowie ci może szczegóły, może nastrój, a może jeszcze coś zupełnie innego. Albo zespoisz wszystko w całość i dopełnisz słowo obrazem lub obraz słowem. Twój wybór.
Książka Gmiterka prowadzi po powłóczystym brzuchami wzgórz Roztoczu, gdzie pod krzewem tarniny można odkryć fragment zatrzymanej chwili, gdzie pylasta wstęga drogi zanika w bukowym lesie, gdzie zza tiulu pajęczyn ledwie wyziera kształt kłaniającego się krzyża, gdzie w szumie wody odbija się dawne siedlisko. U Gmiterka nie znajdziesz, czytelniku, banalnych atrakcji czy krzykliwych komercyjnych pokus, to nie jest turystyczny przewodnik. Z jego książką odetchniesz natomiast od tłoku i zerwiesz z gorączkowym pośpiechem. W „Śnie na Kniaziach” czekają na ciebie historie wynurzające się z ulotnego światłocienia, wstydliwe ciszą formy, ponętne w tonacjach smaków. Tylko dla ciebie.
„Snu na Kniaziach” nie czyta się jednym tchem, nie czyta się go też duszkiem ani ciągiem. Książkę smakuje się i delektuje jak wykwintny smakołyk, co jakiś czas zatrzymując się, by przymknąć oczy i… ujrzeć… poczuć… chwilę… Przenosząc się do krainy łagodności, towarzyszy nam często światłodajny poblask roztoczańskich pejzaży, które autor dodatkowo haftuje gasnącymi siołami, niknącymi cerkwiskami czy butwiejącymi gankami – każde zasobne w inną historię. Gładkie krawędzie słów i delikatne metafory wraz z szeptem liści przydrożnych drzew dopełniają nastroju z mlecznych mgieł i rozcieńczonych tonacji barw. Bo Gmiterek nie tworzy obrazu, on tworzy subtelną aurę kolorując nią chwilę.
„Sen na Kniaziach” łączy dwa sąsiadujące wymiary: jeden już chybotliwie przeszły i drugi jeszcze nieśmiało teraźniejszy. Tu smugi osobistych historii szybują wśród łąk, osiadają na skorupach zabudowań i próbują trwać w czasoprzestrzeni jak nitki babiego lata… Blisko wiek temu Staff zachwycał się pięknem wysokich drzew, lecz myślę, że opalizujące blaskiem i cieniem Roztocze wg Gmiterka w niczym im nie ustępuje. Czy ten rodzaj prozy, niemal poetycki, świetliście plastyczny, każdemu przypadnie do gustu? Tego nie wiem. Uważam, że każdy powinien sobie sam odpowiedzieć na to pytanie.